I jeszcze impresja z mojego rodzinnego miateczka... W piatek wyladowalam na dworcu w Lublinie. Dekoracje juz niepotrzebne, zwiniete, koniec... Bruk, zatoki, grafitowo... Z ojcem wiele, wiele razy tu wysiadalam, wsiadalam, stalam w kolejce - bez niecierpliwosci, awantur. Bylo moze troche mdlo, duszno...