Praca bez wykształcenia

[M.W]

Czy u Was w bibliotekach też pracują osoby bez wykształcenia bibliotecznego/polonistycznego niebędącego żadnym nauczycielem i w dodatku w trackie "internetowego kursu pedagogicznego, bo po co komu studia choćby podyplomowe"? Rozumiem, że może praca bibliotekarki(bibliotekarza) nie należy do mega skomplikowanych, ale serio nie wydaje mi się, żeby osoba posiadająca jakiekolwiek studia wyższe mogła współprowadzić bibliotekę (o ile opanowanie wypożyczania książek bez znajomości autorów lektur można nazwać opanowaniem wiedzy bibliotecznej).

[Zuzza]

Czasem słyszałam o takich jednostkach, gdzie w budżetówce zatrudnia się ciotki szwagra chrześnicę. Oto Polska właśnie. W pewnej szkole podobno jako kadrową zatrudniono 45-letnią panią tylko po maturze i 2-letnim studium ekonomicznym, bo to "żona prokuratora" i musi zacząć pracować, żeby mieć emeryturę. Takich ustawek nie przeskoczysz, więc szkoda zdrowia na nerwy.

[M.W]

A to że w administracji zatrudniają osoby bez wyższego wykształcenia, to mnie nie dziwi - u mnie w szkole 90% administracji ma tylko średnie (o ile takowe udało im się zdobyć). Choć w sumie przy obecnym braku chętnych do pracy w szkole cóż się dziwić, że przyjmują nauczycieli bez wykształcenia kierunkowego, czy choćby podyplomówki, a przecież i w niektórych szkołach pracują studenci, aby łatać etaty.

[Dorota79]

A to że w administracji zatrudniają osoby bez wyższego wykształcenia, to mnie nie dziwi - u mnie w szkole 90% administracji ma tylko średnie (o ile takowe udało im się zdobyć). Choć w sumie przy obecnym braku chętnych do pracy w szkole cóż się dziwić, że przyjmują nauczycieli bez wykształcenia kierunkowego, czy choćby podyplomówki, a przecież i w niektórych szkołach pracują studenci, aby łatać etaty.

Jeżeli są to pracownicy starej daty, którzy od wielu, wielu lat pracują w szkole, to wiadomo, że nikt ich nie zwolni. Nowych nikt nie zatrudni bez studiów. Tak mi się przynajmniej wydaje

[M.W]

A to że w administracji zatrudniają osoby bez wyższego wykształcenia, to mnie nie dziwi - u mnie w szkole 90% administracji ma tylko średnie (o ile takowe udało im się zdobyć). Choć w sumie przy obecnym braku chętnych do pracy w szkole cóż się dziwić, że przyjmują nauczycieli bez wykształcenia kierunkowego, czy choćby podyplomówki, a przecież i w niektórych szkołach pracują studenci, aby łatać etaty.

Jeżeli są to pracownicy starej daty, którzy od wielu, wielu lat pracują w szkole, to wiadomo, że nikt ich nie zwolni. Nowych nikt nie zatrudni bez studiów. Tak mi się przynajmniej wydaje

No to mylne odczucie - pracownicy są zatrudni w przedziale od niespełna roku do 5 lat wstecz Rozumiem, że od osób, którym nie wiele brakuje do emerytury, albo którzy najzwyczajniej w świecie sobie do niej dorabiają nie wymaga się nagle podnoszenia kwalifikacji, ale od nowo zatrudnionych wypadałoby chociaż licencjatu (i nie, nie mówię tu o paniach sprzątających).