Chciałabym usłyszeć głosy tych, którzy to robili. Praktycznie.
Po całkowitym wprowadzeniu wszelkich zbiorów do bazy komputerowej są różnice w komputerowym wyliczeniu stanu zbiorów a dotychczasowym "kartkowym". Zjawisko nie jest zadziwiające. W księgach są błędy, widzę je, spotkałam się /jak większość bibliotekarzy pracując lata/ z pozycjami wykreślonymi a istniejącymi, itp. Wypadałoby napisać protokół określając powody rónic, przyjąć dane komputerowe jako aktualne, wiarygodne /w końcu wyeliminowane błędy/. Ale.. zawsze jakies jest ale.
Rozmawiałąm z dyrektorem, rozumie sprawę.
Wszystko JEST logiczne. Problem w księgowości. Pani jest przerażona, "nie widzi" jak to praktycznie zrobić, najlepiej "znaleźć błędy w księgach i je wyeliminować'.... .Tak. Ja tego "nie widzę" z kolei. Nie ma nawet zachowanych rachunków z lat do 1945 r. - jak niby sprawdzić poprawnosć wpisu? Nie wspomnę o samym sprawdzaniu- bo już sie denerwuję.
Dlatego pytam- kto to przeszedł praktycznie? Pisał protokół z sugestią przyjęcia aktualnego stanu?