sobota 29 lis 2014, 12:48
Jeszcze jedno z moich przemyśleń... na moim przykładzie- a sądzę, że bardzo wielu bibliotekarzy właśnie tak pracuje.
Lata świetlne temu wprowadziłam programy pracy z najmłodszymi czytelnikami, swobodny dostep do półek- układ książek dostosowany do potrzeb uczniów w danym wieku, programy wyszukiwania odpowiedniej literatury, rozróżniania jej rodzajów.
Prowadzę specjalne zajęcia z elementami inscenizacji, w klasach 0-1, 4- tam, gdzie zmienia się układ książek albo trzeba pokazać co jest do dyspozycji uczniów, gdzie, jak, po co. ...
Współpracuję z rodzicami, chociażby w prowadzeniu programu wyrównywania szans, czytania dziecku i z dzieckiem, z nauczycielami wspólnie przeprowadzając sporo zajęć.
Nie wspominając szerzej o imprezach w bibliotece. Właśnie trwa u mnie ogólnopolska akcja CZYTAM SOBIE! - rozdałam fajne odznaki, miałam wystawy, zajęcia z rebusami, labiryntami /
Właśnie wydałam cenne 2 300 zł na nowe zbiory. Od paru lat udało nam się kupować nowe zestawy lektur /jak Magiczne drzewo, Opowiadania z DOliny Muminków/- o tym decydują poloniści.
Jeżdżę do MBP na zajęcia z klasami 6, uczę ich o rodzajach bibliotek innych, poza szkolną, mam kontakt z pedagogiczną. Współpracuję z przedszkolem, co uważam za potrzebniejsze niż z MBP /bez urazy/
Mój czas szkolny jest wyczerpany do granic możliwości. Piję zimną kawę, a muszę ją pić bo podnosi ciśnienie i LUBIĘ ją, a nie jestem niewolnikiem /chyba/. Czasem zostaję po pracy, zamykając drzwi, bo nie mam jak dokończyć prac administracyjnych. Mam masę czytelników, głównie maluchy- bo się o to staram codziennie.
Pytanie moje , retoryczne, brzmi: jak i po jaką anielkę mam współpracować z publicznymi i pedagogicznymi DODATKOWO, by dostać pieniądze na to, na co MEN ma obowiązek dawać?? Bo szkoła nie jest moim/naszym prywatnym folwarkiem???
Nasuwa mi się jedna odpowiedź: jestem leniem, pracujacym TYLKO 18 godzin- bo że 32 MEN na pewno nie wie, czas mnie/nas/ zagonić do roboty. Status nauczyciela bibliotekarza boli bardzo władze róznego szczebla.
To świadczy źle.. o MENie. Utwierdziła mnie w tym też moja krótka rozmowa z dyrektorem BN w czasie ogólnopolskiej konferencji: dyrektor BN /dyrektor- miły człowiek swoją drogą, kontaktowy/ oczekiwał od nas .. znacznie większej pracy dla czytelnika, w tym w wakacje i ferie, świątek i piątek /czyli do późnych godzin dziennych i w soboty. Tego samego oczekiwał czego oczekuje MEN, a że jest członkiem KRB.. Hym.. ma wpływ na wiele spraw nas dotyczących.
MEN i BN również, nie rozumie zupełnie roli, jaką pełnimy w edukacji szkolnej.
Pieniądze MEN ma zwyczajnie- obowiązek dać szkolnym bibliotekom bez warunków dość smiesznych, bo uczniowie szkół nie są naszymi prywatnymi dziećmi.