czwartek 12 sty 2017, 21:56
Uzupełniam..
"wpisane do księgozbioru bibliotecznego..." ! To podaje MEN na swojej stronie i jest to to, co nas obowiązuje od 3 lat. Wszyscy wiemy, że podręcnziki wpisujemy do bazy danych programu komputerowego- czy papierowej księgi broszur i podręczników, ponieważ, jak podaje MEN /Biblioteka w Szkole z IX roku 2014 i IX 2015 o podręcznikach/ - ewidencja w bibliotekach opiera się o stosowne przepisy dotyczące prowadzenia dokumentacji.
MEN nie wymyśla żadnych kolejnych bzdur /wymyślił masę w innych zakresach/, to księgowi je wymyślają.
Mnie to kosztowało 3 dni zdrowia, nerwów a i tak nie doszłam do porozumienia z księgową, dyrektor niby zrozumiał, uzgodniłam, że prowadzę zbiory prawidłowo, ale dla łatwiejszego rozliczania stworzę- jak zaproponowałam, zbiór podręczników poza broszurami /komputer jest cudny pod tym względem/. Niby, bo po rozmowie z dyr. i tak księgowa swoje- ona TEŻ rozmawiała z dyrektorem /chyba innym niż ja, chociaż jest jeden/ i ma być tak, jak ona ma nakazane - czyli mam podręczniki przenieść do inwentarza głownego i tyle. I do dziś dać jej numery po zmianie. Zmianie 4,5 tysiąca sztuk. Dosłownie kłóciłyśmy się obydwie, myślałam, że skończy się Pogotowiem. W końcu, powiem wam kolokwialnie, olałam ją. Skończyłam dyskusje, nic nie wyjaśniałam więcej. Zażądałam jej oryginałów faktur /u niej/ i naniosłam numery jhakie przydzieliłam podręcznikom, szarpiąc się z nią słownie- ona z durnym pytaniem czy MAM TO W INWENTARZU GŁÓNYM!? ja olewając ją- swoje, wpisywałam numery nie odpowiadając ponownie. RAZ powiedziałam, że biblioteka ma rózne rodzaje zbiorów: książki, zbiory specjalne, broszury i podręczniki, ma pani zliczone każde zbiory, proszę doliczyć to, co pani sobie życzy. I tyle. Dosłownie na noże.
Podpisałam faktury i wyszłam.
Jak widzicie, jasno w piśmie: wpisane do księgozbioru bibliotecznego, a ta się ze mną kłóci, że to znaczy że mam wpisać do bazy inwentarza głównego, czego zrobić absolutnie nie wolno /i dyrektor to wie, jednak moje użeranie się z księgową jego nie obchodzi/.
Broniłam księgowych często, od 3 dni już nie, wielu z was ma rację, są ... Redaktor mi nie wybaczy słowa uznawanego za pejoratywne.
Znerwicowana, wykończona, z darciem na mnie gęby - na co sobie nie pozwalam /też umiem podnieść głos! i to robię, acz niechętnie bo to objaw słabości i braku kultury, wolę walkę na argumenty, ale nie z każdym można cywilizowanie rozmawiać/ wracając do domu zjadłam całą czekoladę. Jeśli awanturnictwo nadal bedzie metodą rozmów, niedługo będę przechodziła kurację odchudzającą.