poniedziałek 03 gru 2018, 15:22
Odświeżam temat.
U mnie chyba zaczyna się akcja bibliotekarze na dyżury na przerwie.
Chodzi o to, że zgodziłam się na kserowanie materiałów dla nauczycieli. Były trzy zasady: nie wysyła się uczniów, mam chociaż kilka dni na kserowanie i nie kseruję na przerwie. Czyli nie mam czasu na kserowanie przed lekcją, za godzinę czy dwie i jak komuś zabraknie na sprawdzianie dwóch, czy pięciu kartek, to się tym nie zajmuję.
Ale znowu słyszę komentarze, że nie mają czasu na przygotowanie sprawdzianów, bo mają dyżury na przerwie. Za dużo dyżurów.
Już nie komentuję, jak to się przychodzi do pracy bez przygotowania. Może być ksero zepsute, mogę iść na lekcję, albo nie przyjść do pracy.
Tak naprawdę to mam swoją pracę. Jestem z tego rozliczana, a nie z tego, jak kto się wywiąże ze swoich obowiązków. Mam być oceniana po nowemu, wszyscy wykonają swoje obowiązki, a ja co? Kserowałam, naprawiałam drukarkę, ksero, komputery. Tłumaczyłam, jak pisać, drukować, kserować. Ale swoje bibliotekarskie obowiązki zostawiłam na później.
Jestem sama, a nauczycieli ponad czterdziestu.Czy dam radę sama przeciwko argumentom tylu osób? Jestem niezbyt wygadana, a szykuje się dyskusja na forum RP i trzeba będzie zabrać głos, bo przepadnę.
Oczywiście dyrekcja i my bibliotekarki mówiłyśmy o tym na RP, ale chyba nie było to zrozumiałe.
Dodatkowo posypały się bezpłatne zastępstwa, po kilka dziennie.
Będę informować co i jak, ale mam dość takich podchodów.