Drogie koleżanki.
Mam pytanie odnośnie ilości lektur w bibliotece. W mojej szkole rodzic napisał skargę do kuratorium na nauczyciela j.polskiego, że ten zadał lekturę, której nie ma w szkolnej bibliotece. Chodzi o "Janko Muzykant",który jak zapewne wiecie jest krótką nowelką. Nie była ona obowiązkowa u nas przez wiele lat. Nikt, nie zgłaszał, że będzie obowiązkową lekturą w tym roku, a ja mam na stanie jej kilka sztuk. Pani od polskiego za brak tekstu na lekcji stawia uwagi, więc rodzice się oburzyli,jak można zadawać coś czego nie ma. Tym, którym zabrakło poleciłam w swojej naiwności stronę wolnelektury.pl., gdzie można nie tylko przeczytać, posłuchać, ale i wydrukować ten krótki tekst. Usłyszałam, że to skandal. I tu moje pytanie. Czy rzeczywiście jako biblioteka szkolna mam obowiązek zapewnić każdemu dziecku książkę na ławkę? Czy to przypadkiem nie rodzice powinni pomyśleć, że są też inne biblioteki? Ja te książki oczywiście kupię przy najbliższej okazji, ale już sama nie wiem co mam o tym myśleć. I czy to tak poważne przestępstwo, żeby kuratorium powiadamiać?