Jestem po inwentaryzacji, która wykazała braki na ponad 6 tysiecy zł. Otrzymałam wykaz brakujących woluminów. Na pierwszy rzut oka zobaczyłam tytuly, ktore wiedziałam, że znajdują się na półkach. Książka, po książce i zaczęłam tworzyć stosy książek odnalezionych a nie uwzględnionych podczas spisu. Zgłosiłam fakt i dyrekcji, i księgowej. Muszę dodać, że inwentaryzacja odbywała sie podczas moich lekcji ( jestem nauczycielem muzyki i bibilotekarzem a gabinet przedmiotu to biblioteka). Warunki do rzetelnego spisu wiadomo, że nie sa nawet poprawne - śpiewy, zajęcia ruchowe, gra na instrumentach - jednym słowem hałas. Oprócz tego, z całej powołanej komisji, spis przeprowadzała w większości pani woźna - kucharka - sprzątająca- 3 w jednym. Przewodnicząca komisji, która przyszła raz i to na chwilę, bardzo mnie nie polubila, ponieważ odmówiłam jej wyjaśnienia pewnych uwag, które miała. Dlaczego odmówilam? Ponieważ w tym czasie prowadziłam lekcje, więc uważałam, że to nie jest właściwy moment na wyjaśnienia inwentaryzacyjne. Od tego czasu jestem u pani przewodniczącej na czarnej liście. Sprawa do tej pory nie jest zamknięta. Przewodnicząca odkłada przejście na emeryturę, poniewaz chce dokończyć sprawę swojego życia, czyli ze mną.
Moje pytania brzmią?
*Czy są odgórne procedury przeprowadzania inwentaryzacji... warunki, w jakich odbywa sie inwentaryzacja, kto może byc w komisji, itd..
*Jeżeli przewodniczący nie zgłosił dyrekcji, że warunki nie są odpowiednie, to kto odpowiada za ew błędy w spisie.
*Czy zarzut "schowania książek w kartony" mogę zglosić,jako pomówienie z art 244 k.k ( ostateczna decyzja)
* Jeżeli powołana jest komisja, w moim przypadku 3 + przewodnicząca, to czy spis ma dokonywać cala komisja, czy 1 osoba, czy przewodniczący ma obowiązek również w niej uczestniczyć?
Wkrótce dojdzie do rozmowy poinwentaryzacyjnej. Chce byc przygotowana do konfrontacji a wiem, że łatwo nie będzie.
Dzięki za wszelkie odpowiedzi, sugestie i uwagi