Dzień dobry,
z góry przepraszam za chaos w poście, ale wszystko kotłuje mi się w głowie.
Potrzebuję naprostowania, może tak właśnie jest w szkołach. Już piszę o co chodzi.
Skończyłam filologię angielską (licencjact) oraz informację naukową i bibliotekoznawstwo (magister).
Dodatkowo mam studia podyplomowe z translatologii oraz przygotowanie pedagogiczne.
Tuż po studiach poszłam do pracy do korporacji (6 lat).
W tym roku wróciłam po 2 macierzyńskich do pracy - zamieniając korporację na bibliotekę szkolną (liceum).
Jestem zatrudniona na cały etat (30h), rozpoczęłam staż, bibliotekę prowadzę zupełnie sama.
Powoli uczę się wszystkiego - program MolNet+, ubytkowanie podręczników z gimnazjum, zapoznaję się z księgozbiorem, itp.
Nikt mi tego nie pokazał, do wszystkiego dochodzę metodą prób i błędów.
Do tej pory nie było przeprowadzone tu skontrum - nie wiem dlaczego.
Chcę się za to zabrać, jednak jedna z nauczycielek zwróciła mi uwagę, że to nie nauczyciel bibliotekarz takowe przeprowadza - kto w takim razie? Myślę, że się myli.
Wcześniej biblioteką opiekowało się 3 nauczycieli, każdy miał swój przedmiot, więc biblioteka wciąż była zamknięta.
Panuje tu nieporządek, księgozbiór (przejrzany przeze mnie na szybko) jest przestarzały, jest sporo książek z pleśnią :/
Ogólnie jest ok, praca jest w porządku (w porównaniu do korpo - rewelacja!), tylko mam pewną zagwozdkę - czy to w porządku, że dostaję MNÓSTWO zastępstw - dziennie min. 2-3 h. (nie dostaję za to zapłaty, bo jest to w trakcie mojego dnia pracy, tak mi powiedziano).
Tygodniowo wychodzi spokojnie 12-16 h :/
Problem jest taki, że nie wiem już co robić w trakcie takich zajęć z uczniami - nie ma chyba żadnych pomocy dydaktycznych dla bibliotekarzy (konspekty).
Swoje, przygotowane wcześniej lekcje, dawno już przeprowadziłam.
Dodatkowo są do mnie kierowani uczniowie, którzy nie chodzą na religię lub mają okienko.
Ponadto zlecono mi inwentaryzację szkoły - spisuję wszystko, drukuję i naklejam naklejki... (niedawno też jakiś nauczyciel powiedział mi, że nie należy to do moich obowiązków).
Powoli zaczyna mi się "ulewać" i nie bardzo wiem jak z tego wybrnąć, to dopiero 2,5 mca w nowej pracy, a ja zupełnie musiałam odłożyć na bok obowiązki biblioteczne oraz realizację swojego stażu.
Od jutra mam pilnować po 4 h dziennie uczniów na egzaminach próbnych, więc znowu nic nie zrobię w bibliotece.
Nie bardzo wiem jakie są podstawy prawne naszej profesji - proszę o linki, chętnie poczytam, żeby bardziej się obyć.
Nie mam kogo zapytać, ani prosić o pomoc - nikt w tej szkole nie skończył bibliotekoznawstwa.
Czy powinnam się udać na rozmowę np. z opiekunem stażu? Czuję, że coś jednak jest nie tak, że nie "grają czysto" zarzucając mnie tyloma sprawami.
Proszę o pomoc i dziękuję za każdy komentarz.
edit: jak dobrze, że jest to forum, nadrabiam treści - ile tu jest wartościowych informacji!
DZIĘKUJĘ!