Jest w tym dużo racji. Różnica polega na tym, że do sklepu wychodzimy na wlasną odpowiedzialność i jest to nasza decyzja. Wykonywanie obowiązków zawodowych często wiąże się z wykonywaniem czyichś poleceń. Za ich odmowę mogą grozić określone konsekwencje, a za ich wykonanie odpowiadają nasi zwierzchnicy. Dlatego ważne jest aby odbywało się to w majestacie prawa i po to wymyślane są przepisy BHP..To nie jest katar, tylko choroba która może grozić poważnymi konsekwencjami. Ja nie chcę narażać zdrowia uczniów, mojego, ludzi z którymi potem się spotkamy. A konsekwencje mogą być nieprzewidywalne, bo na przyklad co jeśli rodzic oskarży szkołę o narażenie ucznia? Boimy się wziąć udzial w wyborach a nie boimy się narażać ludzi z powodu lektur... Myślę że jeśli nie będziemy o tym pisać, pytać, to zostaniemy znow sami z naszymi bibliotecznymi problemami.Magda1 pisze: Dobry wieczór
Od jutra do środy (przez 3 godziny) przyjmuję książki od maturzystów. Tak uzgodniłam z dyrekcją. Planuję wpuszczać po jednej osobie do biblioteki. zastosować środki bezpieczeństwa wynikające ze stanu epidemii (dystans, maseczki). Książki uczniowie pozostawią w określonym miejsu do kwarantanny. Czy się boję? Przecież codziennie spotykam się z ludźmi, robię zakupy w spożywczym. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Pozdrawiam
Absolutnie się z tobą zgadzam. To jest moment by mówić o problemie. W rozmowie z dyrekcją warto powołać się na zalecenia BN. Ja już zasygnalizowałam problem dyrekcji i powiedziałam jak to widzę. I nie mam złudzeń - to ja muszę wymyślić jakiś w miarę bezpieczny sposób, który dyrekcja zaaprobuje. Z cała pewnością nie przyjmę osobiście zwrotów od 600 uczniów w ciągu kilku dni tak jak w normalnych czasach. Moim zdaniem, musimy pogodzić się z tym, że tegoroczny zwrot będzie utrudniony i będą straty.KaWa pisze: Moi Drodzy, tak jak zaznaczyłam wcześniej problem jest i to ogromny. I proszę zwrócić uwagę na fakt, że tu nie chodzi tylko o lektury. Wszyscy uczniowie szkół podstawowych mają wypożyczone komplety podręczników z dotacji. Wiem ,jest dopiero 27 kwietnia, ale czas mija nieubłaganie i sądzę, że już dziś dyrektorzy szkół powinni wspólnie szukać rozwiązań na przyszłość, niedaleką zresztą. Wyobraźcie sobie braki setek egzemplarzy podręczników. Kto będzie w pierwszej kolejności obarczany takim stanem rzeczy? oczywiście bibliotekarz. Nie mówię, żeby w czerwcu stać w rękawiczkach, maskach i się narażać. Mówię raczej o zabezpieczeniu się w ten sposób, że zgłaszamy problem i dalej niech dyrekcja się głowi. Jak będziemy siedzieć cicho i czekać na nie wiadomo co, to obudzimy się z przysłowiowa ręką w nocniku. Wiem co piszę, bo spotkało mnie już w karierze zawodowej kilka takich podbramkowych sytuacji, kiedy ktoś usilnie chciał wmówić mi, że to moja wina.
Zakupy robię raz w tygodniu, szybko i unikając bezpośredniego kontaktu i rozmowy z ludźmi i w masce. Nie spotykam się z ludźmi nie licząc mijania na ulicy. Czy jesteś w stanie pracować kilka godzin w masce bo ja nie. Po 2 godzinach jest mi słabo. Jeśli wpuścisz ucznia do biblioteki by osobiście się rozliczył to nie unikniesz rozmowy. A maski jednorazowe przy dłuższym kontakcie niewiele dają. I jeszcze jedno. Widzę od paru dni młodych ludzi w grupach, maseczki mają pod brodą, nie zachowują dystansu bo ktoś im powiedział, ze jako młodzi nie zachorują. Mogą się niestety stać roznosicielami wirusa.Magda1 pisze: ↑niedziela 26 kwie 2020, 21:50Dobry wieczór
Od jutra do środy (przez 3 godziny) przyjmuję książki od maturzystów. Tak uzgodniłam z dyrekcją. Planuję wpuszczać po jednej osobie do biblioteki. zastosować środki bezpieczeństwa wynikające ze stanu epidemii (dystans, maseczki). Książki uczniowie pozostawią w określonym miejsu do kwarantanny. Czy się boję? Przecież codziennie spotykam się z ludźmi, robię zakupy w spożywczym. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Pozdrawiam
Wróć do „Biblioteka w Szkole - Forum Ogólne”
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 307 gości