Pati
Posty: 42
Rejestracja: czwartek 17 sty 2008, 23:44

Refleksje na koniec roku szkolnego

piątek 24 cze 2022, 19:49

Witam,

Dziś zakończenie roku szkolnego, łzy wzruszenia, uroczyste pożegnanie absolwentów klas ósmych itp . Niestety, po tylu latach pracy, widzę w szkole tylko znajome twarze. Nikt z nauczycieli nie zechciał na tej uroczystości usiąść obok nauczyciela bibliotekarza (czyli mnie). Od razu zaznaczę, że łączą mnie ze wszystkimi dobre stosunki. Kiedy jestem potrzebna są uśmiechy, są długie rozmowy,a dzisiaj poczułam się dosłownie jak przysłowiowa trędowata. Omijano mnie szerokim łukiem.Podobna sytuacja jest na Radach Pedagogicznych. Przed Radą np. dana osoba rozmawia ze mną normalnie, ale już na samej konferencji siedzi z kimś innym. Czyżby degradacja tego zawodu ( z pracownika pedagogicznego na magazyniera podręczników) dotknęła również stosunków koleżeńskich? Co o tym sądzicie?

Pozdrawiam Pati

Rudolfina
Posty: 605
Rejestracja: wtorek 29 sty 2019, 10:25

Re: Refleksje na koniec roku szkolnego

wtorek 28 cze 2022, 09:47

W ogóle się nie przejmuj i rób swoje.
Na konferencje przychodź jedna z ostatnich i po prostu dosiadaj się do jakiejś grupy.
My, bibliotekarze szkolni, często jesteśmy trochę dziwnie postrzegani - ni to nauczyciel, ni to administracja.
Takie zdarzenie przypomniałam sobie z ubiegłego tygodnia: prowadzę grupę uczniów z klasy czwartej i przypominam, żeby mnie nie wyprzedzali, bo nauczyciel zawsze idzie pierwszy. W odpowiedzi ktoś z uczniów rzucił: ale pani nie jest nauczycielem :lol:
I jeszcze taka refleksja: nauczyciele przedmiotów bardzo często uważają, że nauczyciel bibliotekarz "niczego ważnego nie robi" :shock: Dopiero gdy nominowano mnie do Medalu KEN, a w kolejnym roku do Nagrody Ministra i odczytano na konferencji moje osiągnięcia potrzebne do wniosku, wielu zrozumiało, że praca bibliotekarza szkolnego to nie tylko "wypożyczanie książek".
Obie nagrody otrzymałam.

Aqa
Posty: 2316
Rejestracja: niedziela 26 sie 2007, 19:46

Re: Refleksje na koniec roku szkolnego

wtorek 28 cze 2022, 10:57

Pati... tomy by napisał na ten temat. Człowiek.
W początkowym okresie mojej pracy w szkole zaskakiwało mnie to zjawisko, o którym piszesz. Sądzę, że wielu z nas to odczuwa tak samo/podobnie. Z czasem w sporym stopniu mi to zobojętniało. W szkole zawsze byli "lepsi" nauczyciele, np. poloniści, matematycy, językowcy..., oraz "gorsi" jak WF-iarze, plastycy - o czym nie raz rozmawiałam z kolegami "od WF", którzy "niewiele robią" wg zbyt wielu ignorantów. Są też nauczyciele bibliotekarze,, którzy w ogólnym odbiorze zarówno nauczycieli jak i rodziców, administracji, uczniów są... nie-wiadomo-kim, ale nie nauczycielami. Prawo prawem, życie życiem.
Moje bliższe koleżeństwo, pracujące ze mną lata, w bardzo dobrych kontaktach, zrozumiało co robię dopiero wtedy, gdy zastępowało mnie (za zgodą dyrekcji, pełniąc wzajemnie swego rodzaju dyżury) przez ponad 4 miesiące mojej nieobecności. Później, pracując dobrowolnie ze mną przy wprowadzonych bezcennych podręcznikach (ważniejszych niż jakiekolwiek akcje czytelnicze, rozliczanych jak niemal białe kruki). Niestety, tylko to grono ok. 10 osobowe coś zrozumiało. Pozostali nic, podkreślam- mimo dobrych relacji i wielu wspólnych imprez szkolnych. Dla większości ja zawsze mogłam znaleźć czas, bo ..nie uczę. Wiele sytuacji rozgrzewało mnie do czerwoności, jak taka:
- pedagog z psychologiem wymyśliły sobie akcję wspólną z instytucją, wyprowadzając "na wycieczkę" poza szkołę 11 uczniów, jedna wymyśliła, że pojedzie swoim autem z 2 reklamówkami z drobnymi upominkami "bo nie będzie ich targać ręcznie", druga, że pojedzie autobusem z uczniami. Obydwie zgłosiły dyrekcji potrzebę zaangażowania mnie w pomoc, na kilka godzin, bo "pani pedagog boi się jechać autobusem sama z uczniami". Dostałam polecenie służbowe, a sama miałam zaplanowaną wymianę podręczników, zajęcia z maluchami i wreszcie próbę uporządkowania ostatnich faktur (bez dnia wewn.) Pojechałam, siedziałam w hałasie na imprezie (bal), bez sensu, 3 osoby do 11 uczniów
Codziennie jakieś sytuacje podnoszące adrenalinę- masa pracy w lokalu, bardzo wielu czytelników, na co latami pracowałam, do tego wciskanie mi poleceniami służbowymi kuriozalnych zadań, jak takie:
- mam stos literatury do uporządkowania po zwrotach, przygotowuję na za godzinę zestawy na lekcje, w głowie myśli o planowanej akcji za kilka dni, w międzyczasie wchodzące maluchy z rodzicami z oddziałów przedszkolnych, w czytelni kilkanaście osób i .. polecenie zabrania 22 dzieci ze świetlicy na ok 3 godziny "bo w ich pomieszczeniu na raz jest za wiele dzieci na 2 panie", albo " bo jedna pani i ponad 25 dzieci".. u mnie może być setka. Komentarz koleżanki dydaktyka bezcenny "wiesz, u ciebie najłatwiej ich przechować bo nie uczysz".

Kolega nauczyciel Wf z kolei nagminnie spotyka się z komentarzem, że w tym jego zawodzie nic nie trzeba umieć, ...tylko piłkę kopać.., a jak wraca do domu nic nie musi, nie sprawdza klasówek etc.
Pati, dydaktycy spotykają się na każdej przerwie, mają z sobą zupełnie inne relacje, pomijając to, że zdecydowana większość z nich traktuje bibliotekarzy jako coś niżej ich poziomu pracy, jesteśmy w szkołach nieco na bocznych torach, jest nam trudniej. Radzę, byś znalazła kilka koleżanek/kolegów, z którymi częściej coś zorganizujesz, bliżej się poznasz, z czasem "staniesz" na tym samym poziomie dla nich. Znajdź dystans do spraw, które cię wkurzają. To wymaga czasu i pracy.
O tym, jak traktowani się nauczyciele bibliotekarze czytam bardzo często na wielu portalach. Jednak..., nie jesteśmy sami na tym polu szczęścia. Według wielu, w tym jednej znanej mi nauczycielki bibliotekarki! , nauczyciel świetlicy nic nie musi robić i ...nie ma żadnej odpowiedzialności - słysząc to szoku doznałam, bo ja bym w świetlicy nie wytrzymała nerwowo, masa odpowiedzialności za cudze dzieci na każdym kroku, wielka rotacja co godzina, trudno coś zorganizować, hałas permanentny. Nauczycielka plastyki skarżyła mi się, że uczniowie nie traktują jej przedmiotu poważnie.. sporo by pisał.
Ostatnio zmieniony środa 29 cze 2022, 09:38 przez Aqa, łącznie zmieniany 1 raz.

Pati
Posty: 42
Rejestracja: czwartek 17 sty 2008, 23:44

Re: Refleksje na koniec roku szkolnego

wtorek 28 cze 2022, 19:47

Dziewczyny, dziękuję Wam za słowa wsparcia. Muszę do tego złapać dystans. Oczywiście nie są to miłe sytuacje dla nauczyciela bibliotekarza i wciąż dla mnie zaskakujące. No cóż taki już "urok" tego zawodu. Jedna ze szkolnych bibliotekarek powiedziała mi kiedyś, że dopiero wtedy, kiedy zaczęła uczyć spojrzano na nią inaczej. Zdarzyło mi się organizować wspólne imprezy czytelnicze najczęściej z polonistami. W sprawozdaniach z pracy biblioteki zawsze wymieniam nazwiska tych osób, natomiast kiedy oni współorganizują imprezy ze mną, przeważnie jestem pomijana. Niby drobny szczegół, ale zastanawiający. Ostatnio zwaliło mnie z nóg kiedy współprowadząca ze mną imprezę polonistka (imprezę której byłam pomysłodawczynią) powiedziała: "Wystąpię jako pierwsza, bo to są w końcu moi uczniowie". Wierzcie mi, że nie należę do osób, które pchają się na pierwszy plan, ale miałam szczerze dosyć siedzenia w kącie, na który w tym przypadku wyjątkowo nie zasłużyłam. No cóż samo życie. Życzę dobrych i spokojnych wakacji.

Pati

Aqa
Posty: 2316
Rejestracja: niedziela 26 sie 2007, 19:46

Re: Refleksje na koniec roku szkolnego

środa 29 cze 2022, 10:01

Radziłabym ci nawiązać bliższe relacje i współpracę z nauczycielami z 1-3, pomijając kwestie zachęcania do czytania od najmłodszego wieku, tam uczy 1 nauczyciel w klasie, ma 3-4 lekcje dziennie, łatwiej coś zaplanować, a i nawiązujesz kontakty z rodzicami dzieci (chętniej przychodzą z dziećmi wypożyczać, czasem wykonują jakieś stroje na akcje itp). Z maluchami można zrobić bardzo wiele fajnych imprez, nawet krótszych jak zajęcia z uwzględnieniem aktywności dzieci i ich poruszania się po lokalu. Raz w roku przygotowałabym się na ciekawe sprawozdanie na Radę Ped. tak, by nie zanudzić, ale zobrazować działania biblioteki i zaangażowanie uczniów. W dzisiejszym świecie musimy się liczyć z tym, że nauczyciele generalnie "muszą się wykazywać" przez dyrekcją i koleżeństwem, rywalizując często, stąd niech sobie wpiszą w swoje dokonania co chcą, ty nie zapomnij wpisać swoich.
Dydaktycy... koniec roku szkolnego rok temu- dwie 30 latki+ "uczące" uczniów z pytaniem do mnie, kiedy JA mam urlop, czy cała wakacje będzie dostępna biblioteka? Z informacji od pań sprzątaczek- połowa lipca, lokal próbował odwiedzić nauczyciel, który chciał oddać książki córeczki i zdziwił się, że ja mam urlop jak nauczyciel. Taaak.
Biblioteka szkolna jest pracownią szkolną, służącą edukacji, pracuje w niej nauczyciel bibliotekarz realizujący programy edukacyjne, wychowawcze, zbyt wiele osób wykazuje się ignorancją.
Ach, może jeszcze 2 zabawne przyklady, z mojego życia zawodowego, ku radości czytających:
1. lata temu, kiedy skończyłam studia podyplomowe z informatyki, jedna matka życzliwie /wg niej/ do mnie - "pani droga, nie dość, że każą wam studia robić by przekładać książki z półki na półki, to jeszcze informatykę? ...to, że informatyka jest świetną formą współpracy z uczniami, poza elementami dydaktyki, nie rozumiała
2. pewien tata: skończyła pani informatykę podobno? To teraz awansuje pani na nauczycielkę?
No cóż..

Wróć do „Biblioteka w Szkole - Forum Ogólne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 85 gości