poniedziałek 29 sty 2024, 13:03
Do tej pory miałam 17 bezpłatnych lekcji, 10 płatnych (do odrobienia po godzinach) i kilka bezpłatnych dyżurów na przerwach.
Co do świetlicy bibliotecznej: kilkanaście lat temu pracowałam w szkole, w której nie było świetlicy. Jeden rodzic wynegocjował u dyrekcji, że biblioteka będzie czynna do 17.00, żeby jego córka mogła czekać na niego po lekcjach. Jedno dziecko. Dla jednego dziecka zmieniłyśmy cały plan: od 7.45 pracowała jedna bibliotekarka, o 11.00 przychodziła do pracy druga. Praca biblioteczna była prowadzona jak zwykle, a dziecko samo organizowało sobie czas: odrabianie lekcji, nauka, czytanie... Ojciec przyjeżdżał na 17.00 i pomstował, że ledwo zdąża i że będzie prosił panią dyrektor o przedłużenie czasu pracy biblioteki do 17.30 (notabene, dojazd w jedną stronę zajmował mi wtedy 1,5 godziny, wiec wizja powrotu o 19.00 do mnie nie przemawiała). Ojciec nie zdołał niczego wynegocjować, bo dziecko wcześniej zapadło na nerwicę szkolną i rozsądnym wyjściem okazało się wynajęcie dla niego opiekunki, która odbierała je po lekcjach. Wróciłyśmy do klasycznych godzin pracy.
Rok później organ prowadzący oznajmił, że pozostawi nam dwa etaty w bibliotece, o ile w jej ramach będziemy prowadzić świetlicę. Tym razem to ja się postawiłam i zrezygnowałam z 1/3 etatu, żeby nie mieli nas czym szantażować. I nagle się okazało, że gminę jednak stać na zapłacenie nauczycielkom klas 1-3 nadgodzin za prowadzenie normalnej świetlicy...