Zrzeczenie się zajęć opiekuńczych

[M.W]

Czy jest jakiś przepis mówiąc o tym, że nie muszę godzić się na prowadzenie zajęć opiekuńczych (zajęcia zamiast religii) w ramach etatu nauczyciela bibliotekarza? Obecnie tygodniowo wychodzi takich godzin ponad 10 i dezorganizuje całą prace biblioteki. Nie otrzymuje za tą pracę żadnych dodatkowych pieniędzy. Od razu nadmienię, że to nie ja godziłam się, aby takowy proceder w mojej szkole w ogóle miał miejsce, tylko nastałam na taki stan rzeczy, który z roku na rok się coraz bardziej pogłębia i przybywa dzieci nie chodzących na lekcje religii.

[Pati]

Witam,

mam podobnie. U mnie jest jeszcze gorzej, gdyż biblioteka pełni nieformalną rolę świetlicy szkolnej w godzinach od 8.00 do 11.30. Pełnię zajęcia opiekuńcze oczywiście w ramach etatu. Tak naprawdę niewiele się ode mnie wymaga, bo najważniejsze, że dyrektor może pochwalić się przed urzędem, że dzięki mnie mają oszczędności. Za to poloniści będący na emeryturze pracują na półtora etatu . Niektórzy rekordziści mają miesięcznie 40 (!) płatnych zastępstw , ja - ani jednego. Zawód , który kiedyś sprawiał mi satysfakcję, stał się po prostu śmieszny i wcale nie jest mi do żartów.

Pati

[Dorota79]

Ja też mam podobnie. Dzieci nie chodzące na basen, obiad, religię, wszelkiej maści dodatkowe zajęcia trafiają do biblioteki, co dezorganizuje mi pracę. W najgorszym momentach miałam nawet ponad 30 osób. Zgłosiłam, że to za dużo i wzięli kogoś ze wspomagających, żeby poszedł z częścią do świetlicy. Niestety, biblioteka często jest traktowana jako przechowalnia dla dzieci. Panuje przekonanie, że bibliotekarze nie robią nic, więc mogą zajmować się dziećmi (nieważne, że za darmo), kserować materiały nauczycielom itd.itp.

[M.W]

U mnie jest ten problem, że dyrekcja ostatnio ma do mnie pretensje, że nie organizuje żadnych konkursów ani akcji czytelniczych, a na to zwyczajnie nie mam czasu, a tym bardziej energii (po cudnych zajęciach opiekuńczych, nie wspominając o jakże wysokim wynagrodzeniu za naszą pracę). U mnie grupy opiekuńcze w najgorszym momencie miały 72 osób (połączenie 3 klas, które nie chodzą na religię). Każda z grup to obecnie minimum 20 osób - co generuje hałas, a ja nie mam żadnych środków zaradczych, bo same wstawianie uwag na dzieciach nie robi żadnego wrażenia, a generuje tylko problemy z rodzicami, którzy piszą/wydzwaniają i trzeba się tłumaczyć z tego, że to "nie my jesteśmy garbaci". U mnie również nauczyciele mają mega dużo płatnych zastępstw, również pani pedagog i psycholog, które wcale nie muszą odpracowywać godzin, które nie spędziły na swojej pracy, tylko na zastępstwach. Ja natomiast, gdy tylko upomnę się, że byłam na zastępstwie i chciałabym otrzymać za nie pieniądze - wywołuje od razu zdziwienie dyrekcji i komentarza, ale proszę pamiętać, że tą godzinę musi pani odpracować - jakbym w trakcie pracy nie wykonywała czynności, które do niej nie należą (czyli sławetne zajęcia opiekuńcze). Szczerze mówiąc zupełnie inaczej wyobrażałam sobie pracę w bibliotece szkolnej - na pewno nie jako opiekę nad dziećmi (dodam że pracuję w liceum, więc to są już dzieci prawie dorosła, a przynajmniej za takie chcą uchodzić!).

[zanja]

U nas ten sam problem. Uczniowie w liceum mają tzw. okienka i czasem się zdarza, że na każdej lekcji przez cały dzień mam uczniów w bibliotece. Nie mam czasu na nic, na swoją pracę, nawet żeby wyjść do toalety. Coraz mniej podoba mi się moja praca, niestety...

[M.W]

U nas ten sam problem. Uczniowie w liceum mają tzw. okienka i czasem się zdarza, że na każdej lekcji przez cały dzień mam uczniów w bibliotece. Nie mam czasu na nic, na swoją pracę, nawet żeby wyjść do toalety. Coraz mniej podoba mi się moja praca, niestety...

U nas nie ma czegoś takiego jak "okienka", pomimo że jest to liceum, uczniowie mają być pod opieką nauczyciela dlatego biblioteka pełni rolę świetlicy - nie biblioteki, choć wypożyczać książki mam również równolegle z prowadzeniem zajęć opiekuńczych, bo przecież docelowo pracuję w bibliotece.