Juliusz Wasilewski
Posty: 903
Rejestracja: niedziela 09 kwie 2006, 16:06
Kontakt: Strona WWW

list w sprawie felietonu Kazimierza Szymeczki

czwartek 14 maja 2009, 10:37

Redakcja "Biblioteki w Szkole" otrzymala list w sprawie felietonu Kazimierza Szymeczki z numeru 4/2009. Najpierew planowaliśmy jego opublikowanie w wersji drukowanej "BwSz", ostatecznie jednak zrezygnowaliśmy z tego zamiaru (ze względu na dużą objetość i w zasadzie nie dotyczącą bezpośrednio bibliotek treść). Żeby umożliwić autorce listu przedstawienie swojej opinii na szerszym forum, publikujemy ten materiał poniżej (za zgodą autorki).


Szanowna Redakcjo,

Jestem bibliotekarką w bibliotece szkolnej i stałą czytelniczką „Biblioteki w Szkole”. Bardzo cenię sobie materiały i artykuły zamieszczane na stronach tego czasopisma. Na każdy kolejny numer oczekuję z niecierpliwością i czytam z ogromnym zainteresowaniem.

Zamieszczane na łamach „Biblioteki w Szkole” materiały są niezwykle przydatne w mojej codziennej pracy. Jest to nieoceniona pomoc w rozwiązywaniu zawodowych problemów.

Poziom pisma oceniam bardzo wysoko. Trudno mi jednak zrozumieć po co w każdym numerze „Biblioteki w Szkole” publikowany jest w ramach cyklu „Szkoła Przetrwania” felieton Pana Kazimierza Szymeczko.

Czytam te felietony i za każdym razem mam ochotę (niepoprawnie – bo każde dziecko w już w szkole podstawowej wie, że jest to pytanie niepoprawnie sformułowane) zapytać: „Co autor miał na myśli?”

Felietony Pana Szymeczko bowiem nic nie wnoszą. Trudno jest zrozumieć o co temu Panu w nich chodzi. Podejrzewam, że zamiarem autora (i być może również redakcji) mogła być chęć wprowadzenia jakiegoś „luźniejszego” wątku, może nawet akcentu humorystycznego.

Czemu nie? Nie miałabym nic przeciwko temu, aby w branżowym czasopiśmie pośród poważnych, fachowych materiałów była i taka rubryka. Pod warunkiem jednak, że publikowane teksty miałyby sens i wartość. Tymczasem teksty Pana Szymeczko są niespójne i wbrew intencjom autora również mało dowcipne. Jeżeli coś jest w nich śmiesznego to raczej tylko sam autor, który swymi wynurzeniami na śmieszność się naraża, a wręcz sam wystawia.

Czytając felieton pt. „Kwietnie pletnie” z numeru 4/2009 „Biblioteki w Szkole” cały czas zachodziłam w głowę co mogło skłonić autora do tego typu refleksji.

Najwyraźniej nadchodząca wiosna obudziła w autorze jakieś zadawnione, a nie uleczone urazy. Kobieca intuicja, którą przywołuje Pan Szymeczko, podpowiada mi, że emocjonalne zaangażowanie jakie przebija z tych fragmentów tekstu, w których autor pisze o zapomnianych w szafach kochankach, o nieszczęśnikach wytrzepywanych przez balkon, świadczyć może o znajomości tych sytuacji z autopsji.

Jeśli Pan Kazimierz Szymeczko jest takim kochankiem jak pisarzem to wydaje się to nawet bardzo prawdopodobne.

Opierając się bowiem na doświadczeniach własnych pragnę poinformować i zapewnić Pana Szymeczko, że dobrego kochanka żadna kobieta nie zapomniałaby i nie pozostawiłaby na pastwę moli w szafie. Dobry kochanek nie musi żebrać o bułeczkę na drogę i dobre słowo.

Dobrego kochanka nie wytrzepuje się przez balkon wykrzykując za nim „ A wszystkie orgazmy udawałam”, bo przed dobrym kochankiem orgazmów udawać nie trzeba….

Przykro mi, że autor felietonu tylko takie doświadczenia ma na swoim koncie, ale uważam, że łamy „Biblioteki w Szkole”, to nie miejsce na wylewanie swoich żalów i frustracji z tej dziedziny życia.

Nie twierdzę, że to nie jest kwestia ważna, bo bilitekarz/karka też człowiek i potrzeby, również tego typu ma i zrozumienie dla nich też posiada. Jako bibliotekarka i czytelniczka jednak nie mam zrozumienia dla kiepskich pisarzy i kiepskich tekstów publikowanych w dobrym czasopiśmie.

Jedyne co można uznać za okoliczność łagodzącą w przypadku Pana Szymeczko to nadchodzącą wiosnę.

Galopada myśli, silne nacechowanie emocjonalne, niespójność tekstu, te wszystkie

„zakwitłe jabłonie”, „złote jabłka”, „książęta na białych kasztankach” oraz „tygrysy jedzące irysy” - to wszystko może być efekt działania pierwszych silniejszych promieni słonecznych na kiepskiego kochanka/pisarza nagle odkrytego w szafie i wypuszczonego na wolność.

Wszelka wolność, wszakże ma swoje granice. Wolność słowa też. Tą nieprzekraczalną granicą powinien być dobry smak i wyczucie.

Mając na uwadze stopień sfeminizowania środowiska bibliotekarskiego, dla dobra autora, zalecałabym więcej rozwagi oraz choć krztynę zdrowej autocenzury.

Osobnym postulatem jest wołanie o odrobinę sensu w tekstach.

Nie można nie zauważyć, że Pan Szymeczko jest człowiekiem oczytanym.

Teksty najeżone są cytatami z literatury i popularnych piosenek, co przypomina jednak bardziej zabawę w skojarzenia niż sensowny przekaz.

Skala zainteresowań autora felietonu rozpięta jest pomiędzy „Kubusiem Puchatkiem”, a „Kamasutrą”, ale niewiele z tego wynika. Nawet forma felietonu nie usprawiedliwia takiego „pomieszania z poplątaniem”. Nawet, a może zwłaszcza (?!) pisanie o „niczym” wymaga talentu.

Tytuł cyklu może sugerować, że jest to szkoła przetrwania, pytanie tylko dla kogo? Dla czytelników…? To raczej droga przez mękę i bezsens…

A może warto by było rozważyć kwestię podziękowania Panu Szymeczko za współpracę….

Jakość i prestiż pisma z pewnością by na tym nie ucierpiały.

Wierzę, że w środowisku bibliotekarskim znalazło by się wielu pisarzy, którzy mieliby o czym napisać i zrobiliby to z polotem.

Pozdrawiam wiosennie i świątecznie, życząc wielu inspirujących, pozytywnych doświadczeń i samych słonecznych dni.

(imię i nazwisko znane redakcji)

gość.

list w sprawie felietoneu Kazimierza Szymeczki

czwartek 14 maja 2009, 12:06

He-he..recenzja z nerwem i charakterem :)

"Kwietnie pletnie" czyli galopada po katalogach i nie tylko.
Jeżeli komuś uda się na trzeźwo to wchłonąć - podziwiam.
W muzyce takie coś nazywa się "kakofonia".

Aqa
Posty: 2316
Rejestracja: niedziela 26 sie 2007, 19:46

czwartek 14 maja 2009, 14:48

Ze zmęczenia po dniu pracy moze trudno mi będzie zebrac w tej chwili argumenty, które mi przychodzą na myśl po przeczytaniu tej wypowiedzi. Najwyżej wrócę do tematu. Z drugiej strony akurat moje zmęczenie ma tu "wiele do powiedzenia".
Felietony p. Szymeczko to punkt, od którego zaczynam lekturę każdego numeru Biblioteki. Po przejrzeniu tematyki od 1 strony. Reszta stron "czeka". Dlatego, że te felietony wnoszą w moje życie powiew czegoś lżejszego i świeżego po całodziennej pracy w szkole podstawowej, po często lawirowaniu między uczniami, a rodzicami i nauczycielami w tempie by się wyrobić.
Jestem nauczycielką z ... jejku, masą lat pracy, od 1981 r. /tak lepiej wygląda;)/, ze studiami podyplomowymi i 2 zawodami zupełnie odmiennymi, poza tym 2 kierunkami w nauczycielstwie- jeśli to ma znaczenie że mam prawo się wypowiadać;)- i pisane teksty z przymrużeniem oka autora są mi potrzebne jak obiad na stół /który muszę ugotować/ Proza życia i odrobina czegoś na innym poziomie. Podobnie miło czytam felietony pani Dunin Kingi- kilka tematów w felietonie, na poziomie. Bywają lekkie ale i bardzo poważne, W zasadzie każdy dotyka poważnych kwestii.
Podobnie z felietonami pana Szymeczko.
Nasuwa mi się myśl głowna całej mojej wypowiedzi- NIE MA OBOWIĄZKU CZYTANIA TEGO, CO NAM SIĘ NIE PODOBA.
Zatem- jeśli komuś nie odpowiada treść tych felietonów, proponuję je pomijać.
Jestem głęboko wdzięczna miesięcznikowi Bilioteka w Szkole, że zechciał wyjść poza schematy- prasa zawodowa wyłącznie twardo zawodowa. Acz jakiekolwiek felietony wg mnie zawodowe są;) bowiem- biblioteka to miejsce gromadzenia wiedzy od sasa do lasa.
Nie jestem w stanie żyć wyłacznie zawodowymi sprawami, chyba byłoby to też chore. Aby człowiek miał energie do pracy i zdrowe, nowe, świeże pomysły, twórcze- umysł musi mieć relaks, odskocznię i wiele doznań.
Zatem- mam nadzieję, że pan Szymeczko, jako osoba twórcza bez wątpliwości, ma w sobie wiele cierpliwości do ludzi i.. wiele odporności.
Przy okazji pozdrawiam PANA i Redakcję.
Ostatnio zmieniony czwartek 14 maja 2009, 14:54 przez Aqa, łącznie zmieniany 1 raz.

Gość

czwartek 14 maja 2009, 14:54

Nie czytałam książek K. Szymeczki, więc może bibliotekarze z innych bibliotek wypowiedzą się na temat poczytności jego utworów.
Natomiast co do felietonów - chyba to swoista szkoła przetrwania dla samego autora, wszak coś trzeba z rękami zrobić szkoda tylko, że bez kontroli głowy.

gość 1

czwartek 14 maja 2009, 20:49

Świetna recenzja kiepskiego tekstu!
Już myślałam, że to ja nie ogarniam tego tekstu (chodzi oczywiście o Kwietnie pletnie). To był bełkot. Szukałam sensu, tematu, nie mogłam przebrnąć przez zawiłe zdania, niepowiązane myśli. Pomyślałam, że autor nie był w dobrym stanie psychicznym. Poprzednie felietony p. Szymeczki były o wiele lepsze. Uznajmy to za odosobniony wypadek przy pracy.

Aqa, nie chodzi o to, żeby czytać to, co się komu podoba, tylko o to, że można się wypowiedzieć, co się komu nie podoba.

gość2

list w sprawie felietoneu Kazimierza Szymeczki

czwartek 14 maja 2009, 21:17

bez wątpienia felieton postmodernistyczny ale czy z nutą ex- czy impresjonizmu? :)
Sa autorzy wspólcześni, którzy nie stosując zakręconych konstrukcji i figur, odkrywają świat na nowo i go opisują. Polemizują stosując wdzięczny, prosty a jednak zabarwiony akcentem poetyckim język, który jest komunikatywny dla każdego pokolenia.
Ich książki są oczekiwane i znikają z księgarskich półek.
Ale...gusta i potrzeby są różne -> musi być materiał porównawczy i do wyboru.

Aqa
Posty: 2316
Rejestracja: niedziela 26 sie 2007, 19:46

czwartek 14 maja 2009, 22:40

Niezupełnie chodzi o to, czy sie to komuś podoba czy nie-
cyt:
"A może warto by było rozważyć kwestię podziękowania Panu Szymeczko za współpracę….
Jakość i prestiż pisma z pewnością by na tym nie ucierpiały. "

- Zatem- moja sugestia- by czytał te felietony ten, kto ma ochotę. Wszelkie.A nie by zrywać współpracę z autorem.
Często mam do czynienia z tekstami, książkami, muzyką różnych pokoleń,swoich dzieci, uczniów, znajomych, mając 40+ pewnie wiele jeszcze w życiu zobaczę , mam nadzieję. Wiele gustów czyt. czy muzycznych mi kompletnie nie odpowiada, po prostu do nich nie wracam. Ale się zapoznałam- by rozumieć co intryguje innych, np. moje dzieci. Nie oglądam ogłupiajacych, moim zdaniem, całych mas telenowel, żałuję, że mam zbyt mało programów w moim guście, ale nie zakazuję oglądania telenowel innym,znam wielu, którym one sprawiają przyjemność, nie rozumiem, ale uznaję prawo do ogladania.
To samo dotyczy felietonów.
Czyta ten, kto chce.

GaBa
Posty: 185
Rejestracja: środa 12 kwie 2006, 12:25
Kontakt: Strona WWW

książki

piątek 15 maja 2009, 05:08

Felietony Pana KS lubię czytać. Dla zabawy, rozluźnienia atmosfery...

Przeczytałam też 3 z książek napisanych dla młodzieży (Fałszerze w sieci, Pościg za czarną hondą, Święty w kapeluszu) - są ŚWIETNE! Chętnie czytane przez młodzież, zabawne, w odpowiedni sposób trzymające w napięciu, "niechcący" uczące, i nie tylko tryskające erudycją. :)
Przygoda, polskie - współczesne realia, odrobina fantazji, wątek kryminalno-historyczny. Młodzi ludzie osiągają sukces - bo współpracują ze sobą - (to ksiązki o przyjaźni), bo mają sporo wiedzy, są oczytani.
To prawie tak dobre, jak Feliks, Net, Nika i... Rafała Kosika, a miejscami lepsze :D
Ostatnio zmieniony piątek 15 maja 2009, 11:10 przez GaBa, łącznie zmieniany 1 raz.
Gabrysia z Rybnika

R.Knurowski
Posty: 59
Rejestracja: czwartek 17 sty 2008, 14:38

piątek 15 maja 2009, 10:34

Osobiście nie jestem fanem pana Szymeczko. Trafiłem kiedyś na tym forum na wątek dotyczący jego osoby i postanowiłem przeczytać kilka jego felietonów, na które jak dotąd nie zwracałem uwagi. Stwierdziłem, że owszem niektóre ciekawe, z humorem i dają odczuć o wyjątkowej wiedzy i oczytaniu autora, ale do końca mnie nie zachwyciły (po prostu nie w moim guście). Kiedy trafiłem na jego książki, postanowiłem kilka zakupić do biblioteki i muszę stwierdzić, że podobają się młodzieży i są chętnie czytane. Nie mogę tego samego powiedzieć o jego książce dla dzieci pt. „Zemsta budzika”. Mam małego syna (5 lat), który uwielbia, kiedy czyta się mu bajki na dobranoc, ma przy tym mnóstwo pytań, co do czytanego tekstu. O ile tekst tej bajeczki zaczynał się interesująco, to nie mogę tego powiedzieć o dalszej części – to się po prostu nie bardzo nadaje dla dzieci, zbyt trudny tekst. Tak więc, drodzy forumowicze, są gusta i guściki. Uważam, że zamieszczony tu przez BwSz tekst nieznanej autorki jest świetny, ale nie daje nikomu prawa do tego, by innych pozbawiać tego, co lubią. Osobiście nie czytałem dyskutowanego felietonu pana Szymeczko i nie zamierzam tego robić, po prostu nie trafia w moje gusta. Jak napisała Aqa „Czyta ten, kto chce”.
Pozdrawiam
Rysiek

Anna
Posty: 970
Rejestracja: wtorek 26 wrz 2006, 10:28

piątek 15 maja 2009, 10:36

Koleżanki i Koledzy więcej poczucia humoru i luzu a mniej zadęcia. Felietony p.Szymeczki wg mnie pełne poczucia humoru są jak najbardziej na miejscu. Kto ich nie lubi niech nie czyta ale zeby zwalniac autora. Ja przeczytałam na trzeźwo (to do gościa) i żyję. Aqa np. lubi K. Dunin. Ja nie za bardzo. Czasem skrytykuję, podyskutuję, czasem się pośmieję, czasem zezłoszczę ale żeby zwolnić autorkę to mi do głowy nie przyszło.

Basia
Posty: 461
Rejestracja: wtorek 11 kwie 2006, 08:16

Re: książki

piątek 15 maja 2009, 12:28

GaBa pisze:Przeczytałam też 3 z książek napisanych dla młodzieży (Fałszerze w sieci, Pościg za czarną hondą, Święty w kapeluszu) - są ŚWIETNE! Chętnie czytane przez młodzież
Gaba, czy te książki przeznaczone są dla gimnazjalistów, czy mogą też zainteresować licealistów?

Ala
Posty: 51
Rejestracja: środa 12 kwie 2006, 20:56

piątek 15 maja 2009, 12:28

Zgadzam się z moimi poprzedniczkami - Anną, Aqą i GaBą, nie bądźmy sztywniakami, więcej wyluzowania, więcej uśmiechu. Tego tak brakuje w dzisiejszym świecie. Lubię felietony pana Szymeczko. I mimo, że jestem zagorzałą feministką, nie obraziłam się za seksistowski (prawie) tekst o kochankach w szafach itp. Śmiejmy się z samych siebie. Żeby od razu zwalniać autora za tekst, który nam nie przypadł do gustu? Przesada. To tak samo, jakby nie kupować do szkolnej biblioteki książek, które nie są w naszym guście. Oczywiście, każdy ma prawo do wyrażenia swojej opinii. Uszanujmy to. Ale miejmy swoje zdanie. Ja głosuję za poczuciem humoru :-)

GaBa
Posty: 185
Rejestracja: środa 12 kwie 2006, 12:25
Kontakt: Strona WWW

książki

piątek 15 maja 2009, 12:35

Basiu - w tych książkach występują gimnazjaliści z Rudy Śląskiej zresztą :) U mnie czyta to głównie gimnazjum, ale liceum też :) To dla ludzi młodych duchem. Z poczuciem humoru.
Gabrysia z Rybnika

Kazimierz Szymeczko
Posty: 35
Rejestracja: poniedziałek 12 lut 2007, 17:51
Kontakt: Strona WWW

W odpowiedzi Czytelniczce :)

piątek 15 maja 2009, 15:25

Wielce Szanowna Pani
(nazwisko znane redakcji)
Cieszę się, że „Bibliotekę w Szkole” ocenia Pani (podobnie jak ja) bardzo wysoko. Nie rozumiem jednak, dlaczego umartwia się Pani czytaniem felietonów, które się Pani nie podobają? Gdy coś mi się nie podoba, nie funduję sobie drogi przez mękę, tylko sprawdzam czy na kolejnej stronie nie znajdę czegoś bardziej interesującego. Zaręczam, że nie obrażę się, jeśli Pani „Szkoły Przetrwania” czytać nie będzie.
Z iście kobiecą intuicją, (której nie posiadam z przyczyn naturalnych) odkryła Pani, że zamiarem moim (i być może również redakcji) mogła być chęć wprowadzenia luźniejszego wątku. Ale jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził, więc moje teksty nie mogą podobać się wszystkim. Szczerze mówiąc i mnie się czasem nie podobają ale tych staram się nie publikować. Nie rozumiem natomiast, dlaczego tak troszczy się Pani o śmieszność, na którą się narażam, a nawet wręcz wystawiam? Nie obrażam Pani niczym, ponad to, że jestem (bo ustaliliśmy już, że felieton nie jest lekturą obowiązkową). Czytelników, do których i Pani się (z sobie tylko znanych powodów) zalicza, nie obrażam ani nie ośmieszam. A co do mojej śmieszności, to jak powiedział Cyrano de Bergerac: „Sam z siebie do syta drwić i śmiać się mogę…” Nie wątpię, że zna Pani cały cytat.
A skąd na litość Boską przypuszczenie, że jakość pisarstwa wpływa na jakość ars amandi?! Gdyby tak było, to największym pisarzem byłby Casanova, a najlepszym kochankiem Szekspir. A co na to Marcel Proust? Z nieznanych mi powodów utarło się, że pisarz musi być jednocześnie autorytetem moralnym, sprawnym kochankiem i alkoholikiem dzielącym mieszkanie z kotem. Mało komu przychodzi do głowy, że są to często cechy sprzeczne, a od pisarza nie należy wymagać zbyt wiele ponad to, co stanowi sedno jego pracy, czyli sprawności w rzemiośle, które bywa rzemiosłem artystycznym.
Co do Pani (bogatszych niż moje) doświadczeń z kochankami, to nie czuję się powołany do zabierania głosu, ale to, że nie skąpi im Pani bułki na drogę wraca mi wiarę w Człowieka. Co do moich podbojów, to ile by ich nie było, zawsze odpowiem, że niewiele. Staromodni faceci nie mylą wianka ze skalpem i nie chwalą się swoimi przewagami, nawet, jeśli by jakieś mieli. Mogę tylko dać słowo (a Pani może w to słowo uwierzyć lub nie), że szafie jeszcze nie zimowałem. Co do „udawania orgazmów” to powiedzonko jest stare jak świat, więc w sam raz dla mnie. Zdradzę Pani w sekrecie, że i ja rzadko kiedy udaję. Dlatego oświadczenia po fakcie są mało wiarygodne, a wytrzepywanie kochanka przez balkon – nieludzkie, przeto ostrzegam Szanowne Czytelniczki przed tak niehumanitarnym zachowaniem.
W zdaniu „Mając na uwadze stopień sfeminizowania zawodu…” dostrzegam nie tyle troskę o moje dobro, co ostrzeżenie. A co ja na to poradzę, Szanowna Pani, że zawód się sfeminizował? Czy szafuję argumentami typu: "W trosce o dobro zawodu zalecałbym mniejsze sfeminizowanie środowiska”?
Pisze Pani, ze w środowisku znalazło by się wielu pisarzy, którzy z polotem i sensem… Święte słowa!! Też tak uważam! Nie mam zamiaru nikogo zmuszać do czytania moich tekstów, ani do pisania własnych. Jeśli się zjawi lepszy felietonista/stka to sam ustąpię, zanim redakcja podziękuje mi za służbę. Zatem bibliotekarze do piór (jeśli maja ochotę) i nie martwmy się, że wszystkich nie zadowolimy
Wyliczanie na wstępie zalet czasopisma jest godne pochwały. Nazywanie Kazimierza Szymeczki człowiekiem oczytanym mija się z celem. By nie zadać Pani kłamu zacytowałem nawet wers ze sztuki Emanuela Rostanda. A co do zrozumienia tekstu to posłużę się innym przykładem. W prowadzonej przez Skamandrytów kawiarni „Pod Pikadorem” za wejście płaciło się 5 marek. Za przeczytanie utworu około 25, a za jego objaśnienie nawet 75 marek! Tak wysoko nie mierzę (artystycznie ani finansowo), więc pozwoliłem sobie odpowiedzieć na Pani wątpliwości nieodpłatnie.
Pozdrawiam i życzę miłej lektury tekstów, które sprawią Pani wiele przyjemności
Kazimierz Szymeczko

Kazimierz Szymeczko
Posty: 35
Rejestracja: poniedziałek 12 lut 2007, 17:51
Kontakt: Strona WWW

"Arthyści" to neurastenicy ;)

piątek 15 maja 2009, 15:58

Odpowiedziałem poprzednio kopiując list, który miał się ukazać wraz z listem Czytelniczki w numerze czerwcowym "BwS". Po przejrzeniu postów mogę tylko dodać, że krytykują zazwyczaj Goście. Osoby zalogowane mają poglądy bardziej stonowane. Trudno mi być głosem w dyskusji na własny temat, ale dziękuję za słowa krytyki i uznania. Dowiedziałem się, że jestem nawet czytywany :wink:
A dlaczego nagłówek "Arthyści to neurastenicy"? Bo "arthysta" w Gościach krytykujących widzi Trolla, który dybie na jego sławę :D A ja dopuszczam możliwość, że przypadkowo tak się głosy rozłożyły. I to już dowód, że jestem bardziej wyrobnikiem pióra, niż "arthystą".
Dziękuję za troskę o mój status majątkowy. Z rzemiosła artystycznego da się wyżyć. Nawet, gdybym nie mógł publikować w BwS".Czy to facetowi dużo potrzeba? :wink:
Pozdrawiam i wiele radości z zalogowania życzę
Kazimierz Szymeczko

Wróć do „Biblioteka w Szkole - Forum Ogólne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: asialo, Bing [Bot], Dorota79, Google [Bot], madzi, Stokrotka07 i 202 gości