poniedziałek 18 gru 2006, 13:32
Ach te zastępstwa! Ciągle boje o nie toczymy i niestety w większości przypadków bezskutecznie. Moja dyrekcja uważa, że to jest praca w moich godzinach pracy, więc o co mi chodzi?. To fakt, ale jak potem słyszę o zamkniętej bibliotece i użalających się użytkownikach, to nikt mnie nie broni tylko przytakuje. Przecież chodzę na zastępstwa za mioch kolegów! Realizuję program czytelniczy, ortograficzny oraz kształcę wsród młodzieży gimnazjalnej umiejętności czytania ze zrozumieniem. Zastępstwa to moja zmora, ponieważ mam wrażenie , że do nich najlepiej pasuje moje nazwisko / wice pamięta je najlepiej? Szkoda, że nie ma to odzwierciedlenia w premii, ani nagrodach innych, którymi dysponuje dyrektor! Już mi syn klaruje, abym traktowała to , jako praca w godzinach i już!, ale jak to zrobić, kiedy wiem, że jestem bezgranicznie wykorzystywana. Wiem, że można pertraktować, ale też wiem, co mnie spotka po takiej pertraktacji!!!! Zaczną się inne problemy. To prawda, że po godzinach można odpracować, ale jak można cokolwiek planować przy takich nieprzewidzianych "dziurach" w ciągu dnia pracy. Nauczyciel dyplomawany umie przecież PLANOWAĆ. SZKODA, ŻE TEGO NIKT NIE BIERZE POD UWAGĘ. Kreatywność mile widziana, ale co z tego, że najczęściej wykorzystujemy ją do zastępstw nieplanowanych. Naszą energię wykorzystujemy wielokrotnie więcej niż pozostali nauczyciele, którym zawsze należą się hołdy. A my bibliotekarze, przecież nauczyciele na bardzo wysokim poziomie edukacyjnym/ jesteśmy od wszystkiego, lecz nasze umiejętnośći nikt nie chce zauważać, a jak sami zaczynamy się o coś upominać, to najczęściej konczy się to machnięciem ręki. Mnie nawet kiedyś sekretarka upomniała, żebym tu NIE PODSKAKIWAŁA, bo ...
Łączę się ze wszystkimi nauczycielami bibliotekarzami. Jednym współczuję ( takim jak moja sytuacja), innym życzę dalszej miłej współpracy z dyrekcjami szkół. POZDRAWIAM ŻYCZLIWYCH DYREKTORÓW.
ŻYCZĘ WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO 2007 ROKU.