wtorek 19 cze 2012, 08:45
Ja mogę potrzymac kciuki. Chociaż jestem sceptyczna w kwestii konsultacji czegokolwiek z rządem. Chętnie się pomylę tym razem, zwłaszcza, że standardy dotyczące pracy bibliotekarza w szkole są nieustalone co wykorzystuje każdy OP i wielu dyrektorów. Nie ma norm zatrudnienia, nie ma ściślejszego zakresu czynności, stąd dyrektorzy i OP sobie wstawiają wszystkie obowiązki do zadań bibliotekarza, z nielegalnymi zastępstwami na czele, przydzielaniem bibliotekarza do wszelkich komisji, oszczędzając "uczącego" dydaktyka. Gdyby rynek pracy był taki, jak np. w Niemczech, wielu z nas dawno by szkołę opuściło, po latach szarpania się ze wszystkim, niedoceniania.
Oczywiście, uważam, że należy coś robić by naprawić sytuację. Wszystko,co się da. Stąd pisaliśmy/ raczej pomagaliśmy/ standardy pracy bibliotekarza, zasypywaliśmy skrzynki minister edukacji, itp akcje.
Czytam nie raz o tym, że MEN nie życzy sobie zmartwień z edukacją w szkołach, stąd centralne jakiekolwiek ustalenia MEN "nie bawią", jak jednolite standardy, MEN uważa, za ZGW i innymi strukturami samorządów, że należy dać gminom "wolną rękę", czego się gminy domagają wrzaskliwie. Już sobie gminy same zmieniają normy, bezprawnie- zmuszając szkoły do "uspołecznienia", łącząc jedne z drugimi,łącząc klasy po 35 osób, życząc sobie uwolnienia płac, itp.
Nie raz MEN potwierdzał za samorządami bzdury typu: "biblioteka szkolna musi tętnić życiem w wakacje , popołudnia, soboty".. i Bóg wie co jeszcze. A ona "tętni" życiem szkolnym 10 miesięcy rocznie. A powinna być od Annasza do Kajfasza...
Stąd zadanie przedstawicieli zawodu w trakcie rozmów z MEN niezmiernie trudne. Oby nie były to konsultacje takie, jak z płacami- płace ustalone przez rząd, wprowadzone przez rząd bez mian, a konsultowano sobie wszystko, a jakże...