Dla mojej biblioteki budżet na ten rok wynosił 1200 zł. Mogłam z tej puli wydać 900, reszta została na wypadek, gdyby jakieś podręczniki trzeba było dokupić dla uczniów, którzy dojdą np. w październiku czy później. Tak mi wytłumaczyła p.dyrektor. Także w tym roku zakupów już nie poczynię, wydałam w czerwcu pieniądze.
A ja, odkąd powstało centrum usług wspólnych, gdzie w jednym miejscu w całym mieście obsługiwane są przez księgowych szkoły, nareszcie mam pieniądze na książki wcześniej za księgowych w szkole nigdy ich nie było. Problem był z kupieniem lektur (a po co, przecież nie czytają, a na co, a ile, a musisz?).
Nigdy nie miałam wyznaczonego budżetu i jakiejś stałej puli na zakup książek. Zgłaszam u dyrekcji zapotrzebowanie i zwykle otrzymuję zgodę na zakup. Oczywiście nie są to duże kwoty - raczej takie po kilka stówek. Mam też pewną strategię, którą mogę podpowiedzieć Otóż przed końcem grudnia zawsze jest jakaś kwota do wydania na szybko, żeby zamknąć budżet szkoły. Ostatnio było to 1350 zł! Pędzę wtedy do lokalnej księgarni i w tym samym dniu przynoszę fakturę - bo o to w tym wszystkim chodzi.