Dziękuję za odpowiedzi. Odkąd wygasły gimnazja, na nowo tworzymy szkołę podstawową, więc z młodszymi dziećmi nie miałam okazji pracować przez kilkanaście lat. Nie wiem, czy tak jest u mnie, czy wszędzie, ale zauważyłam, że jeszcze w zerówce, w klasach pierwszych czytelnictwo (a może tylko wypożyczanie książek?) jest na dobrym poziomie. Od drugiej klasy jednak niestety drastycznie spada. Najmłodsze dzieci cieszą się, że mogą sobie same wybrać książki i je wypożyczyć, stąd pewnie to zainteresowanie nimi. W starszych klasach jednak, kiedy uczniowie muszą już czytać na lekcje różne teksty, lektury itd. nie chce im się czytać nic więcej. Nowości, różne akcje czytelnicze organizowane przeze mnie, nauczycieli. bibliotekę publiczną, moja bardzo życzliwa postawa wobec uczniów - nie przekładają się na wzrost zainteresowania książkami. W bibliotece jest cisza, miło, przyjemnie, dobrze posiedzieć, pogadać, ale już poczytać
Młodsze dzieci biorą przykład ze starszych, które mało czytają, przesiadują na telefonach, i zaczynają ich naśladować. Czy to lenistwo, brak czasu, a może co innego jest powodem takiego stanu rzeczy? Jak to u was wygląda?